Kronika budowania domu.



Po co zbudowali ten dom? By głowa rodziny nie wpadła w depresję, a córka z niej wyszła...

Rodzi się pomysł budowy
W spokojne życie rodziny Gdanietz’ów wkradły się dwie niepewności. Pan Piotr, marynarz, szef mechaników na statkach różnych bander, wybierał się na emeryturę. Co ten człowiek o mentalności czynnego wulkanu będzie teraz robił? – zastanawiali się bliscy i znajomi. Wiadomo, jakim zagrożeniem dla człowieka aktywnego jest bezruch. Było też drugie poważne zakłócenie. Z Warszawy do Szczecina wróciła córka Joanna z synem – załamana po nieudanym małżeństwie. Czterem osobom w 60-metrowym mieszkaniu zrobiło się za ciasno. A jeszcze pozostałe dwie córki, które nie wyobrażają sobie świąt poza domem – przyjeżdżały z daleka i czasem rodzina po prostu nie mogła się pomieścić. 7 sierpnia A.D. 2000 na szczerym polu pod Szczecinem odbyła się uroczystość, która w dalszej perspektywie miała rozwiązać problemy i aktywnego seniora, i zniechęconej Joanny oraz jej sióstr przybywających w gości. Obecni byli przedstawiciele firmy wykonawczej i Komitetu Budowy Uzbrojenia Działek. Był też miejscowy proboszcz, który solidnie poświęcił budowę. Do aluminiowej butelki włożono monety, zdjęcia rodzinne i akt rozpoczęcia budowy domu tej oto treści:
Ja, Piotr Gdanietz, urodzony 9.06.1941 roku w Toruniu, postanowiłem ze swoją żoną Cecylią Gdanietz, z domu Poprawską, urodzoną 18.08.1941 roku w Kamieńcu Wlkp., podjąć trud wybudowania tego domu (...).
Zalakowana butelka spoczęła na wieczne czasy w fundamentach domu. Tego samego dnia rozpoczęła żywot fotograficzna „Kronika budowy”.


Autor: Andrzej Szandomirski

Inwestor Piotr zakłada Komitet Społeczny
Uroczyste wmurowanie aktu erekcyjnego miało miejsce, gdy budowa już trwała. Kronika nie wspomina o wyczerpującym pierwszym etapie inwestycji – odrolnieniu i uzbrojeniu czterohektarowego pola podzielonego na 30 działek. Chętni kupowali je, wierząc w zapewnienia sprzedającego, że proces przekształceniowy właśnie trwa. Okazało się, że jest inaczej. To nowi właściciele musieli przeprowadzić żmudny proces odrolnienia, a później uzbrojenia terenu w prąd, wodę, gaz i kanalizację. Trzeba też było utwardzić drogi i oświetlić teren.
1 września 1999 roku właściciele 30 działek zawiązali Komitet Budowy Uzbrojenia Działek. To miał być pierwszy krok. A drugi to budowa. Problem w tym, że tylko Gdanietz’owie myśleli o szybkim rozpoczęciu inwestycji. By zaktywizować sąsiadów, trzeba było wulkanicznej energii pana Piotra. To on jeszcze z dwoma członkami poprowadził Komitet do zwycięstwa.

Inwestor Piotr ma zajęcia na półtora roku

Zadanie, jakie stało przed nami – przyznaje pan Piotr – było trudne. Budowa domu po trudach walk w urzędach to wczasy.
30 przypadkowych osób, które łączyło tylko gliniaste pole, musiało wykazać się „długotrwałą chęcią do współpracy”. Zagrożeń było wiele: brak zgody, niewypłacalność członków (konieczność płacenia 3 tys. zł co kwartał – w sumie dotychczas 18 tys. zł na działkę), niechęć do poświęcania własnego czasu.
Pan Piotr tłumaczy: Statystycznie 10% członków takiej organizacji społecznej – tak było z Komitetem – deklaruje chęć aktywnego uczestnictwa w pracach. 60% zgłasza uczestnictwo bierne. 30% członków ma podejście pasożytnicze, chce swój interes załatwić kosztem pozostałych; te osoby nie płacą składek.
Tajemnica sukcesu Komitetu polega na wyłonieniu zarządu – silnej grupy  osób z determinacją i czasem wolnym – bardziej do działania niż do rządzenia. Pozostali członkowie Komitetu mają płacić składki i uczestniczyć w kwartalnych spotkaniach. To na zebraniach zapada większość decyzji.
Takie były zasady działania, które ostatecznie zaakceptowało 20 osób. Operacja zajęła półtora roku. Trzeba było stawiać się na każde zawołanie urbanistów, zgromadzić około 30 ważnych pieczątek z różnych nie mniej ważnych urzędów, na czas wpłacać pieniądze wykonawcom.
Wspólne działania przyniosły wymierne efekty. Energetyka podarowała w prezencie trafostację. Wykonawcy godzili się udzielić wysokich rabatów. Kanalizacja zostanie sfinansowana z funduszu Phare. Zakłady gazownicze zwrócą 80% kosztów wykonania instalacji gazowej osiedla.
Takie przekształcenie działki – odrolnienie i uzbrojenie – to żywy biznes dla każdego z właścicieli – podsumowuje pan Piotr. Naszą 1300-metrową działkę kupiliśmy za 32 tys. zł. Gdybyśmy ją dzisiaj sprzedali, zarobilibyśmy na czysto 100 tys. zł. Podobnie właściciele innych działek.

Inwestor Piotr udaje się na wczasy
Budowa – jak powiedziano – to wczasy w porównaniu z karkołomnym zadaniem ucywilizowania ornego pola. A jednak i ona wymagała namysłu.
W katalogach szukaliśmy projektu domu rodzinnego. Wybraliśmy taki, który można było adaptować do naszych potrzeb. Projekt Agrobispu z Krakowa kosztował 1200 zł, adaptacja 1800 zł. Dom, który pierwotnie miał 205,8 m2 powierzchni całkowitej (z garażem na jeden samochód), został powiększony do 306 m2 (z garażem na dwa samochody).
W sierpniu 2000 roku rozpoczęła się budowa. Firma, wypatrzona na jednej z budów, miała prowadzić ją aż do oddania kluczy. Z czasem ta współpraca przybrała formę polecania przez szefową firmy kolejnych podwykonawców.
Stan surowy kosztował 195 tys. zł (ściany z pustaków Porotherm 24 cm + styropian 10 cm). Prace przebiegały pod ścisłą kontrolą inspektora nadzoru i inwestorów. O atmosferze pracy najlepiej niech świadczy fakt, że wiechę świętowano najpierw na budowie, a później ekipa górali popłynęła statkiem, na którym pracował przed emeryturą pan Piotr.
Można powiedzieć – wymagający, ale i wdzięczny inwestor. Każdą pracę dokładnie obmierzył, nie przymknął oka na zniżkę jakości, ale potrafił i ugościć, i docenić finansowo. Pan Piotr zakłada, że budżet budowy przekroczy 500 tys. zł – buduje z dobrych materiałów, dobrze płaci wykonawcom i wymaga. To jego filozofia...

Inwestor Piotr walczy z gliną

Grunt, na którym stanął dom państwa Gdanietz’ów, jest bardzo trudny do posadowienia. Teren obniża się ku drodze, podłoże jest gliniaste. Ta glina zalega na ponad trzy metry głębokości, a niżej trafiają się kurzawki. Pan Piotr przekonał się o tym, próbując znaleźć odpływ dla wody z rynien. Obok domu wykonał dwie studnie głębokości trzy i pół metra, wpuścił kręgi. Do studni doprowadził wodę bezpośrednio z rur spustowych. Niestety. Po deszczu woda napełnia studnie, ale nie wsiąka w nie, lecz wypływa z nich, rozlewając się w stronę drogi poniżej. Podobnie z wodą opadową z powierzchni działki. Glina jest tak tłusta, że woda z pola spływa aż do rowów przy drodze, a w ulewne deszcze wypełnia rów i zalewa szosę.
Geodeta, który robił badanie gruntu w trakcie odrolnienia, stwierdził, że nadaje się pod budowę domu. Taka ekspertyza to jednak za mało. W tych warunkach – przy nieprzepuszczalnym gruncie i domu na pochyłości – powinien zostać wykonany projekt odwodnienia (drenażu) fundamentu. Taki projekt uwzględniałby również sposób odprowadzenia wody gruntowej i deszczowej.
Komitet zamierza po czasie rozwiązać problem. Przy okazji wykopów pod kanalizację zostanie ułożony kolektor burzowy ze spływem w kierunku drogi, a dalej rowów melioracyjnych.

Inwestor Piotr kończy prowadzić kronikę
Budowa zmierza ku końcowi. W czerwcu rodzina zamierza przeprowadzić się do nowego domu. Jak pamiętamy, budowano go, by głowa rodziny nie wpadła w depresję, a córka z niej wyszła. Udało się i jedno, i drugie. Pani Joanna zadomowiła się na nowo w rodzinnym mieście, ma znakomitą pracę i można powiedzieć, że robi karierę. Siostry czekają, kiedy będą mogły odwiedzić rodzinne strony w nowym miejscu. Dla pana Piotra satysfakcja duża, ale co dalej? Gdy człowiek ma w sobie energię kilku wulkanów...

Z "Kroniki budowy":



7 VIII 2000: Pod baczną kontrolą inspektora nadzoru układano beton na ławy fundamentowe.
Autor: Piotr Gdanietz
12 VIII: Ksiądz proboszcz poświęca budowę.
Autor: Piotr Gdanietz
26 VIII 2000: Pani Joanna z synem Jasiem wizytowała swój dom. Akurat trwa zbrojenie stropu parteru.
Autor: Piotr Gdanietz



24 IX 2000: Jest wiecha - z góralskimi siekierami.
Autor: Piotr Gdanietz
24 IX 2000: Na "Goliacie" załoga... budowlana.
Autor: Piotr Gdanietz
18 X 2000: Kolor ceramicznego dachu zgodny z oczekiwaniami - widać to po minie.
Autor: Piotr Gdanietz



24 VIII 2001: Instalacje zostały dokładnie sfotografowane.
Autor: Piotr Gdanietz
III 2002: W domu rozpoczynają się prace wykończeniowe. Wokół budynku po deszczu stoi woda – z nią będzie jeszcze problem.
Autor: Piotr Gdanietz
Członkowie Komitetu przyjęli następujące zasady działania:
- Każda działka daje właścicielowi jeden głos w głosowaniach. Kto ma więcej działek, ma odpowiednio więcej głosów.
- Wyłoniono sześcioosobowy zarząd, który podjął się aktywnie działać w Komitecie.
- Przyjęto, że wszelkie prace członków na rzecz Komitetu będą wykonywane bezpłatnie.
- Założono konto bankowe na wspólne pieniądze. Wyznaczono trzy osoby do podejmowania pieniędzy z konta – przy wymaganej obecności w banku i podpisach dwóch osób.
- Założono ewidencję wpływów i wydatków. Jedna osoba z doświadczeniem w rachunkowości podjęła się prowadzić księgowość.
- Powołano komisję rewizyjną do rozliczania wpływów i wydatków.
- Ustalono, że członkowie Komitetu pokrywają ze wspólnych środków opłaty za znaczki, kserokopie, ekspertyzy i zlecenia.
- Rachunki i faktury za wykonane prace miały być wystawiane imiennie na poszczególnych właścicieli działek.
- Ustalono treść pieczątki i adres pocztowy (numer skrzynki).
- Ustalono, że firmy wykonawcze będą wyłaniane na zasadzie przetargu ofert – o wyborze decydować będzie zarząd, który następnie na zebraniu ogólnym uzasadni swój wybór.
- Przyjęto żelazną zasadę, że działki, których właściciele zalegają z płatnościami, nie będą uzbrajane na kredyt.
- Ustalono stały termin i miejsce spotkania.
- Ustalono też, że Komitet nie zostanie zarejestrowany w urzędzie, to znaczy nie będzie miał formy prawnej, która obliguje do ujawniania fiskusowi wszystkich wpływów i wydatków.

Zdaniem prawnika: razem? – tak, ale ostrożnie

Przepisy nie przewidują szczególnych form organizacyjnych dla tego typu przedsięwzięć. Jeśli w uzbrojeniu terenu uczestniczy gmina, to osoby zainteresowane oraz przedstawiciel gminy spisują porozumienie, w którym określa się obowiązki stron, a przede wszystkim uczestnictwo w kosztach.
Jeśli gmina nie zechce uczestniczyć w budowie, wówczas osoby zainteresowane uzbrojeniem terenu same muszą zlecić projekt i załatwić wszystkie formalności urzędowe oraz pokryć wszystkie koszty. Najpierw trzeba się jednak zorganizować. Najprościej jest powołać komitet. W tym celu strony powinny spisać umowę cywilnoprawną, w której dokładnie określą prawa i obowiązki członków komitetu. Tylko taka umowa umożliwi ewentualne wyegzekwowanie zapłaty, jeśli któryś z członków nie wywiąże się z umowy. Komitet taki nie ma osobowości prawnej, wszelkie decyzje i uzgodnienia wydawane więc będą na członków komitetu, jednakże dla sprawnego działania członkowie powinni udzielić jednej lub kilku przedsiębiorczym osobom pełnomocnictwa do działania w ich imieniu. Umowa o prowadzenie wspólnej inwestycji (ustanowienie komitetu) powinna dokładnie określać, o jakie przedsięwzięcie chodzi, jaki jest jego zakres, kto w nim uczestniczy, kiedy i ile ma wpłacić na inwestycję. W umowie członkowie komitetu mogą powołać zarząd i udzielić członkom zarządu pełnomocnictwa do występowania w imieniu wszystkich uczestników przedsięwzięcia. Warto też ustalić kwestie techniczne związane z obsługą rachunkową, na przykład założenie konta, osoby uprawnione do dysponowania kontem, wystawianie faktur (na kogo?). Pamiętajmy, że taki komitet nie działa jako odrębny podmiot prawny, lecz jako grupa osób fizycznych. Trzeba więc precyzyjnie ustalić, do czego osoby te się zobowiązują i do czego upoważniają swoich przedstawicieli. Im dokładniejsza umowa (jak ta w opisywanej sprawie), tym łatwiej zrealizować i rozliczyć inwestycję. Osoby uchylające się od płatności mogą być wówczas pociągnięte do odpowiedzialności cywilnej za niewykonanie zobowiązania.
Oprócz tego należy pamiętać o spisywaniu umów z wykonawcami, a przede wszystkim zadbać o spisanie umowy w sprawie przekazania wybudowanych sieci na własność odpowiednim zakładom. Jeśli ma to nastąpić nieodpłatnie, to w umowie powinno być zagwarantowane prawo do zwrotu części kosztów – w wypadku przyłączenia do sieci kolejnych odbiorców, którzy nie brali udziału w finansowaniu uzbrojenia.
Członkowie opisanego komitetu całe przedsięwzięcie zorganizowali wzorcowo.

Poddasze.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki


Parter.
Projekt domu państwa Gdanietz'ów.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki